W Amsterdamie spędziliśmy cały weekend. Miasto bardzo pozytywnie nas zaskoczyło i okazało się wręcz idealne na tzw. city break. Z lotniska już w ciągu 15 minut dojechaliśmy pociągiem do centrum i za chwilę delektowaliśmy się słynną holenderską przekąską, czyli frytkami. Czym różnią się holenderskie frytki od belgijskich? Nie bardzo wiem, ale i tu i tu są bardzo popularne i w obu miejscach smakują wyśmienicie! Jak na przekąskę to można się naprawdę najeść. Do tego koniecznie majonez i nawet nie chce wiedzieć ile pochłonęłam kalorii 😉
A jeżeli o kulinariach mowa, to następnego dnia przypadkowo odkryliśmy jedne z lepszych hamburgerów jakie dane nam było jeść 😉 W Zaken Burger cały czas było pełno ludzi. Centralne miejsce w niewielkim lokalu zajmuje kuchnia dookoła, której rozstawione są stoliki. Można zobaczyć jak Twój hamburger jest przyrządzany. Ceny nie są wygórowane. Warto wstąpić – pychotka 😉
Z rowerami robiliśmy sobie tylko zdjęcia. Na zwiedzanie wybraliśmy spacer niejednokrotnie ryzykując życiem;). Rozjechani przez rower w Amsterdamie? Czyż to nie brzmi dramatycznie? A tak serio, to idąc nie raz zdarzało się, że chodnik (ten dla pieszych oczywiście) ograniczony jest do minimum, czyli ledwo dała radę nim jedna osoba przejść;) Dyskryminacja?
Oczywiście jak każdy chcieliśmy zrobić zdjęcie znanego wszystkim napisu I amsterdam. Napis znajduje się przed Rijksmuseum, czyli holenderskim muzeum narodowym. Ze zdjęć nici o czym możecie się przekonać poniżej. Na co liczyliśmy? nie wiem, ale to co zobaczyliśmy przerosło nasze oczekiwania 😉 Tłumy ludzi, każdy chce mieć zdjęcie na jednej z liter, najlepiej w jakiejś niezwykłej pozie 😉
W nocy Amsterdam tętni życiem jeszcze bardziej niż za dnia. Może to kwestia tego, że byliśmy w weekend, ale w dzielnicy De Wallen było tyle ludzi, że robiły się korki;) Bynajmniej nie jest to żaden zarzut, fajnie że życie towarzyskie kwitnie w tym mieście.
Podsumowując: Stolica Holandii okazała się strzałem w dziesiątkę, jeżeli chodzi o weekendowy wyjazd, bardzo miło nas zaskoczyła, spędziliśmy tu 2 i pół dnia i ani chwili się nie nudziliśmy, chętnie to powtórzymy!
nieoblegany napis ‘i am sterdam’ tois po drugiej stronie rzeki, przy eye film institute, mozna przy nim ustawiac sie do zdjec do woli – tak na przyszlosc 😉
szkoda, że nie wiedzieliśmy wcześniej, mieszkaliśmy w pobliżu, może następnym razem;)
Byłam w Amsterdamie na początku sierpnia na jeden dzień. Też się obawiałam, że nie będzie co robić ale okazało się że jednak jest. Amsterdam mnie zauroczył chociaż jest lekko brudnym miastem. A co do rowerów, cóż… Byłam na takiej przejażdżce i hardcore niesamowity ale warto się na przejażdżkę wybrać. Mam nadzieję, że w przyszłym roku uda mi się polecieć tam na weekend. Można wiedzieć w jakim hotelu się zatrzymaliście? I czy był w porządku?
Pozdrawiam.
Room Mate Aitana, był nawet bardziej niż w porządku;) Pozdrawiam
Bo w Holandii wiekszosc frytkarni to Frytki Flamandzkie czyli z Belgii 🙂 Pewno dla tego niczym sie nie rożnia 🙂 Fajnie ze weekend sie udal 🙂